sobota, 25 lutego 2017

Żel pod prysznic Luksja Lush Dragon Fruit


Dziś kilka słów o jednym z moich ulubionych zeli pod prysznic.

Kilka słów od producenta:

Żel pod prysznic Luksja Lush Dragon Fruit to połączenie pielęgnacyjnego mleczka ryżowego z soczystym zapachem dragon fruit tajemniczego owocu Ameryki Południowej. Poczuj jak skóra zostaje nawilżona i staje się jedwabiście gładka już w momencie mycia. Właściwości nawilżające produkty zostały potwierdzone w badaniach laboratoryjnych.
Czym jest ten tajemniczy Dragon Friut ? 



To nic innego jak pitaja - owoc wielu gatunków kaktusa. Pochodzi z Meksyku i Ameryki Środkowej, ale obecnie jest też uprawiany w wielu krajach Azji Południowo-Wschodniej takich jak Wietnam, Filipiny, Malezja, ale także na Tajwanie, Okinawie, Izraelu i w południowych Chinach. Pitaja kwitnie tylko w nocy. Kwiaty gatunków wytwarzających owoce pitai są duże, białe i pachnące, charakterystyczne dla danego kaktusa – są też z tego powodu nazywane królową nocy lub księżycowym kwiatem.

Kremowa konsystencja, przyjemnie rozprowadza się na ciele, nie spływa z dłoni. Bardzo dobrze się pieni i łatwo spłukuje. Nie pozostawia lepkiej warstwy.


Żel posiada fantastyczny zapach. Słodki, ale nie przesłodzony. Mi osobiście bardzo przypadł do gustu. 


Żel bardzo dobrze spełnia swoją rolę. Świetnie myje, nie przesusza skóry ani jej nie podrażnia i zostawia przyjemny zapach na ciele.



Opakowanie to wygodna, plastikowa butelka w ładnym różowym kolorze. Grafika nie przesadzona. Zamykana na klips, który łatwo się otwiera, nie zacina i nie pęka, dzięki czemu butelkę możemy postawić do góry dnem, a produkt pozostanie wewnątrz :) 





Cena ok 8 zł za 500 ml.

Znacie ten produkt ? Używacie ? A może to inny żel jest Waszym ulubieńcem ?

wtorek, 21 lutego 2017

Wygrana w " Kocim rozdaniu "

Kochani dziś post z serii " muszę się Wam pochwalić " :)

W ostatnie weekend na blogu Zacisze wyśnione organizowane było " Kocie rozdanie ". Oczywiście ja jako zapalona kociara wzięłam w nim udział i ...  udało mi się wygrać. Ogromna to była dla mnie radość :) Jeszcze bardziej się ucieszyłam, kiedy przyszła do mnie przesyłka, bo oprócz faktycznej wygranej Magdalena ( autorka bloga ) dorzuciła wspaniałe niespodzianki :)

Główna wygrana - książka

Oraz fantastyczne dodatki :)








Serdecznie zapraszam Was na blog Magdaleny. Od poniedziałku na tym właśnie blogu trwa kolejne rozdanie gdzie tym razem do zdobycia jest fantastyczny kryminał. Na rozdanie możecie zapisać się TU

piątek, 10 lutego 2017

Żelatyna na włosy

Już wiele osób pisało o niezwykłych właściwościach żelatyny jeśli chodzi o włosy. Ja należę do takich osób, które nie oceniają czegoś dopóki tego nie wypróbują. Tak więc umyłam włosy jak zwykle, a w czasie kiedy schły, przygotowałam miksturę z żelatyny.


Rozpuściłam 3 łyżki żelatyny w 1/3 szklance gorącej wody i przestudziłam. Niektórzy dodają do tego jeszcze odżywkę lub maskę do włosów. Ja postanowiłam użyć serum do włosów Radical. 

Wszystko dokładnie wymieszałam.


Ostudzoną miksturkę nałożyłam dokładnie na każde pasmo włosów, przykryłam woreczkiem foliowym i zawinęłam w ręcznik. W tej procedurze chodzi przede wszystkim o zapewnienie ciepła, aby nasza maseczka zadziałała jak najlepiej.
Po ok godzinie spłukałam włosy letnią wodą. Trzeba pamiętać aby zrobić to bardzo dokładnie, tak żeby pozostałości żelatyny nie zostały na włosach i ich nie posklejały.
Wysuszyłam włosy suszarką.
Jaki był efekt zabiegu ?
FANTASTYCZNY
- włosy są delikatne, miłe w dotyku i jedwabiście gładkie,
- lśnią i wyglądają na zdrowsze.

Szczerze powiem, że nie spodziewałam się takiego efektu.
Należy jednak pamiętać aby nie żelatynować włosów przy każdym myciu, ponieważ możemy im w ten sposób zaszkodzić. Taki zabieg możemy powtarzać co ok 3 tygodnie.

 Zdjęcia nie oddają w pełni efektu jaki uzyskałam po zastosowaniu maski żelatynowej. Poza tym więcej dobroczynnego działania miksturki czuć, dotykając włosy :)

Napiszcie czy też używacie tej metody. Jakie odżywki dodajecie ? A może używacie samej żelatyny ?

Pozdrawiam
Sandi :)

sobota, 4 lutego 2017

Styczniowe zakupy w Second Hand

Jak wskazuje tytuł posta, dziś pokażę Wam jak w styczniu wzbogaciła się moja szafa zdobyczami z Second Handu. 

Mam w swoim mieście kilka ulubionych lumpeksów, w większości z nich sprzedawczynie znają mnie i mój gust na tyle, że same proponują mi jakieś ciekawe ubrania.

 Idąc na takie zakupy z moją siostrą, mamy z głowy kilka godzin. Najpierw wyszukiwanie, później przymierzanie, ale obie to uwielbiamy :)

Nie przedłużając przedstawiam Wam moje zdobycze :)

Siateczka 3 zł

Bokserka 2 zł

Bluzeczka 2 zł

Koszulka 3 zł

Koszula 3 zł

Bluzeczka 1 zł

Sukienka 1 zł

Torebka 1 zł

Spodnie 10 zł


Bluza 2 zł

Koszula 2 zł

Sweterek 8 zł

Większość moich zdobyczy to okazje wyprzedażowe, więc jak widać można się fajnie ubrać za kilka złotych.

A Wy też chodzicie do lumpeksów ? Macie swoje ulubione ?

Pozdrawiam
Sandi :)


czwartek, 2 lutego 2017

Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - styczeń

Dziś o moich postępach w wyzwaniu czytelniczym " Przeczytam tyle, ile mam wzrostu".  Niestety styczeń nie był dla mnie zbyt łaskawy jeśli chodzi o czas na czytanie książek, stąd tak mała ich ilość. Mam nadzieję, że w następnych miesiącach będzie lepiej bo w przeciwnym wypadku nie przeczytam nawet połowy mojego wzrostu :).

Tak wygląda mój malutki stosik:





Ilość przeczytanych stron: 745
Średnia ilość przeczytanych stron dziennie: 24
Wysokość stosu: 5,4 cm

Wiem, szału to nie robi, ale każdy centymetr się liczy :)

A Wy bierzecie udział w takich wyzwaniach ? Jakie są Wasze ulubione książki ?

Pozdrawiam
Sandi :)